poniedziałek, 29 czerwca 2009

Się zrobi panie majstrze :)

Joł, joł joł:)

No to mogę sobie zaliczyć kolejną pozycję w moim ubogim CV. Konieczność niezwłocznego zgromadzenia hajsu sprawiła, że moje próby szkolenia się w tatuowaniu muszą poczekać.

Teraz miejsce mego bytowania będzie budowa. Na razie wysłali mnie na jakieś szkolenie BHP i dostałem ubranko z przydziału. A teraz nic innego mi nie pozostało jak pomalutku budować podwaliny mojej przyszłej kariery. Łopaty w dłoń i do wykopu :). Jako najmłodszy stażem będę kolesiem na posyłki i do bicia – już się nie mogę doczekać.

Ostatnio idąc odebrać stosowane nauki behapowe :) byłem świadkiem propagowania rozwiniętej etyki pracy. Etyczne jest oczywiście wypicie dwóch piwek w drodze na budowę. Kumpel mi nawet mówił, że ta firma budowlana przez pewien czas badała swoich pracowników alkomatem ale zrezygnowali bo by nie miał kto pracować. Wszyscy trochę lepsi fachowcy wyjechali zarabiać dudki za granicą :P.

Narzekać nie mogę – dzięki temu wakacje zostaną sfinansowane:)





środa, 24 czerwca 2009

Przedstawiciele klasy pracującej łączmy się!!!!!


I już zostałem sprowadzony za ziemię. Niestety zabolało. Widać nie było mi dane długo cieszyć się posesyjną wolnością. I tutaj głównego zamachu dokonał na mnie niestety system kapitalistyczny czyli dający się odczuć coraz bardziej brak zasobów finansowych. Ostatnio jestem drogi w utrzymaniu – nie ma co.


Stając się ofiarą akcji antyterrorystów od zarządzania zasobami finansowymi doszedłem do wniosku, iż najwyższy czas ukrócić te igraszki i wziąć się do jakiejś pracy. Koledzy z pierwszego roku prawa załapali się jak przystało na wykształciuchów na budowę. A na budowie jak to na budowie – rotacja pracowników dość spora. Niektórzy dwa dni temu wyszli na śniadanie i słuch po nich zaginął. Tylko najbardziej wtajemniczeni znają ich miejsce pobytu, czyli bar, w którym aktualnie oddają się hulankom i swawolom. Z racji chwilowych „braków kadrowych” zostałem przyjęty na zaszczytne stanowisko kopacza rowów i podawacza różnych ciężkich przedmiotów a także chłopca na posyłki.


Narzekać nie mogę – kasa w miarę fajna, szef w porządku – kto wiem może jeszcze dojdę do stanowiska kierowniczego – szanse są!


Pozdrawiam brać budowlaną!!!

czwartek, 18 czerwca 2009

posesyjne dywagacje

Właśnie nastał koniec sesji!!!! To znaczy nastał już kilka dni temu ale z powodu zakrojonych na szeroką skalę BACHANALIÓW!!!!:):):):) dopiero dziś donoszę o moim sukcesie edukacyjnym.

Wszystko skończyło się w porządku - wszystkie korekty i projekty zaliczone - było bardzo przyjemnie. Teraz przez następny tydzień mogę sobie spać do woli i takie tam innego dziwne przywileje studenckie:):):):)

A niestety potem to już tylko szukanie jakiejś pracy na wakacje, żeby potem pobyczyć się na jakiejś polskiej plaży z paczką znajomych i oddawać swe ciało (nasmarowane kremikiem z filtrem oczywiście ) we władanie cieplutkich promieni słonecznych i pięknych kobiet :) No co za tą wytężoną pracę należy mi się jakaś nagroda:)

Yoł ziomalskiej braci studenckiej!!!!!

Zdawajcie egzaminy, żeby móc popracować:) a potem pobalować i naładować akumulatory przed następnym starciem z uczelnią.

Pozdro:)

wtorek, 9 czerwca 2009

Kasa, kasa i jeszcze raz kasa?

Ostanio wybrałem się z dawno niewidzianym kumplem na piffko:) No co w końcu nam się należy biednym, przemęczonym studentom jakiś relaksik od czasu do czasu.

Jego znajomi akurat mieli gdzies zamówiony stolik, więc byłem jego "parą" (ciekawe co będzie jak się o tym jego dziewczyna dowie ). Do baru przyszedłem w świetnum humorze, który niestety w trakcie trwania spotkania ulegal stopniowej zmianie.

Zapytacie : dlaczego?

Otóz znajomi mojego kumpla (przedział wiekowy 25-31) rozmawiali tylko i wyłącznie o tym kto ile zarabia, co markowego sobie kupi/ł, ile kosztował ich telefon? Główne pytania kierowane do mnie dotyczyły planów na przyszłość, tego czy moi rodzice mają własny dom, firmę? Poczułem się jak na rozmowie kwalifikacyjnej i już im chciałem pokazać zeznanie podatkowe :). Szczytem było jednak to, gdy jedna z dziewczyn zjawiła się ze swoim nowym chłopakiem. Od razu zapytano go co studiuje. Odpowiedział: "farmację" i właśnie wtedy dwóch siedzących koło niego kolesi podało mu rękę ze słowami: "Ummmh ciężki kierunek i dobra praca po nim. Gratuluję wyboru". Nie muszę chyba zaznaczać, że moja uczelnia artystyczna nie zrobiła na nich wrażenia .

Lekko mnie zatkało, ponieważ moi przyjaciele mają daleko gdzieś ile kto ma kasy i co sobie za nią kupuję - nawet jeśli ktoś jest z domu lub dzięki pracy naprawdę przy kasie nie wychyla się i nie obnosi z tym. W moim towarzystwie jest to całkiem naturalne - wszyscy jestśmy sobie równi, bo się lubimy, mamy podobne zainteresowania, problemy itd. Nikt nikogo nie ocenia przez pryzmat zarobków lub wybranego kierunku studiów. I za to ich cenię.

To tyle. Się musiałem przed wami wygadać:)
Siemano.